niedziela, 9 stycznia 2011
moje absolutnie pierwsze dzieło...
Od tego wszystko się zaczęło.
Porwałam się trochę z motyką na słońce, bo od albumu ślubnego zaczęłam. Tydzień go zdobiłam.
Wówczas połowicznie zadowolona z efektu postanowiłam pokazać go światu i podarować tak, jak było to zaplanowane. Album został przyjęty ciepło, dlatego postanowiłam działać dalej, nie bacząc na niedoróbki i na brak wyczucia. Dziś zrobiłabym go całkiem inaczej. Ale dziś bogatsza jestem o kilka prac i o dziesiątki przeglądniętych blogów.
A potem było mnóstwo kartek. Eksperymenty z embossingiem, ćwiekami, opracowywanie własnych sztuczek. Nie posiadam zdjęć niestety. Większość wyszła. A potem... będzie potem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)